MARZENIA SIĘ SPEŁNIAJĄ
Siedziala na ulicy ale na stołku a przed nią stolik a na nim
kupka 5 malutkich pomidorów.. druga kupka 7 ciut większych i trzecia kupka 4
sztuki rozmiaru standard przy kazdym urwana tekturka z liczbą i tak przy
pierwszej 100 drugiej 250 i trzeciej 300
co oznacza ze za jeden malutki
pomidorek trzeba zapłacić 100 dolarów, a za rozmiar standard – 300 dolarów ...
na stoliku więc leżał towar za ..... takie tam 3.450 dolarów
w drugim rzędzie wyłożonego towaru
leżały jeszcze 2 cebule bez takturki żeby klienta nie odstraszyć, bo cebule
dużo droższe niż pomidor
obok niej sąsiadka siedziała na
podobnej wysokości stołku przed podobnym stolikiem z identycznym towarem
może lekko wielkością towar się różnił i wahnięcia ilościowe grup
poszczególnych... ale też pomidorki i cebula... i za sąsiadką kolejna sąsiadka
i kolejna .. pań z 15 ... nazywałam je tomato’s ladies i codziennie
udawalam się do nich by kupic jeden pomidor, codziennie jeden od innej.
Siedziały właściwie prawie naprzeciwko mojego drugiego domu i dokładnie naprzeciwko
sklepu z pieczywem w ktorym to dwa razy dziennie wystawiano po kilka
bochenkow chleba waty, gdy nie załapałam się na pierwszy wyrzut zawsze jeszcze
miałam szanse na popoludniowy... a pomidorek kupowałam wtedy gdy udało mi
się kupić chleb, tak wytwarzałam odruchowe połączenia w świadomości
zimbabwiańskiej ekonomii że jedno ma wpływ na drugie, drugie zależy od
pierwszego i ma wpływ na ducha pogodę też.. bo jakaż to radość była wychodzic
z chlebem zdobytym i w trumfie dokupić jeszcze pomidorek
gdy juz po tygodniu okazałam
się poważna i lojalną klientką podjęłam decyzję by poszerzyć integrację...
prawie co druga z pań siedzących na stołeczkach robiła na drutach... więc
pewnego ranka ubrałam dzierganą na drutach spódnicę z bawełny
z duuuzym rozporkiem w kolorze pomarańcz próbnik barwy niczym
z kamizelek ostrzegawczych i poszłam po pomidorek przez chleb.. tym razem
udało się go wynieść z pierwszego rozdania.. więc panie juz się cieszą
widząc jak przechodzę ulicę na wprost i zmierzam do ich butików..
-
yebo mama
-
yebo
-
jaka masz ladna spodnice !
-
a dziekuje J
wiedzialam ze bez wzgledu na położenie geograficzne my laski
zawsze reagujemy odpowiednio na bliskie nam zagadnienia..
i zaczęło się dotykanie,
rozciąganie i liczenie oczek... dobrze ze tym razem mialam na sobie trochę
pełniejsze majtki..
żeby nie zostać w tyle nauki ja
zaczęłam rozciągać, dotykać i analizować ich ponawlekane na druty prace..
wszystko anilana aż trzeszczy w uszach, to co oni robią z lokalną bawełną
? to też sprzedają za broń do Chin ? L ale ok mam układ
z Prezydentem Mugabe, ja się nie wtrącam do polityki a on do mody.
-
mam bawełnę ! chcecie robić
z bawełny na drutach takie spódnice ? nauczę jak
oczy im zalśniły ... jak europejce
na pokazie nowej kolekcji Chanel
i teraz wrcajac do domu
z chlebem, pomidorkiem, czasami cebulą, bananem, czomolią, slodkim
ziemniakiem wracałam tez z elementami wydzierganymi na drutach, ręcę
miałam już zajęte w dwie strony... donosiłam włóczki
klęcząc przy stolikach, rysując na
tyłach kartonikow z cenami wzory ...
powstawała moja pracownia...
... na ulicy
by wkrótce przenieść się do domu i
właściwie całkowicie go przejąć, tak że nasz kolejny dom do którego się
przeprowadziłyśmy kilka miesięcy póżniej stał się jedną wielką pracownią, w
którym już po 7 rano pojawiał się pierwszy twórca a ostatni czasami wychodził i
o 20, dobrze ze miał piętro, tam była private przestrzeń sypialni mojej i Alex.
I tak powstał Dom Nyangi – pracownia rzeźbienia sukienek i
wszelkiego wyrazu który odsłonił tajemnicę procesu tworzenia
Tak spełniłam swoje marzenie
sprzed 20 lat, gdyby wtedy ktoś powiedział mi że dopełni się ono w dzikiej
Afryce ... jestem przekonana że prócz śmiechu słyszałby odgłos pukania palcem w
głowę ... ale gdyby dodał że czuć się będę tak jak oto w tej chwili ...
postawiłabym wszystko na tą kartę *
Usiadłam na podłodze. Rozsypałam
kredki. Porozkładałam kartki.
Zamknęłam oczy i poprowadziłam
siebie
Od stanu euforii kiedy założę się
że fruwam
Do stanu kiedy przysięgam że wiem
że umieram
Moja droga wiedzie przez 33
stacje. Tak, mogę je porównać do krzyżowych.
Kłębowisko emocji z których
każda ma swoje nasycenie, kolor, wywołuje odpowiednią reakcję, doprowadza do
określonego celu. Weszłam we wszystkie i nadałam im imiona i narysowałam je .
Postawiłam manekin w ogrodzie.
I zaczęłam je wrabiać w nitki ...
Wrabiałam moje stany w nitki,
wywlekałam ich twarze, prułam ich charakter, rozplątywałam ich reakcje. Tak
powstawały moje sukienki.
Zakładałam je
I nosiłam
Zdemaskowane emocje
Wraz z przybywaniem
garderoby stawałam się lżejsza
Lżejsza o każdą
niechcianą we mnie zawartość
Gdy któraś
z tych emocji dopadała mnie ponownie, zakładałam jej twarz na siebie.
Uświadomienie
Nie byłam już
piłeczką
Byłam czystą
świadomością następstwa reakcji
Więc
Nie było już reakcji
Rozpuściły się
z chwilą nałożenia odpowiedniej sukienki
Świadomość
Uwalnia cię
i zaświeciłam sobą
nie czekaj
nic samo nie przyjdzie
życie jest energią którą TY SAM
pobudzasz
jeśli nie robisz nic, nic nie
pobudzisz
nikt nie przyjdzie i cię nie zbawi
co było moją największą winą ? ta wina nazywa się :
zaniedbanie
. zaniedbanie własnej drogi .
. zaniedbanie rozwoju .
. zaniedbanie poznania .
. zaniedbanie znalezienia .
I zrozumiałam dlaczego zdjęcie
kobiety Ndebele pochłonęło moją uwagę całkowicie. Tą siłę chciałam w sobie
obudzić.
Moją . Własną . Niezależną
...
poszłam więc dalej
...
i wylądowałam w Azji
gdy
roztrzaskasz starch
ból
rozłupie ci mózg na pół
spotęguje
się niemoc
przywoła
obłędu wsparcie
…
przetrwaj
… przetrwaj
jesteś
siebie zaprzeczeniem tylko
gdy już
wszstko wymyślisz i
wszystkiemu zaprzeczysz
opadniesz
z sił i się poddasz
rozłupany
mózg tobie służyć zacznie
tyś panem
kiedy się
poddasz
Istnieje taki wymiar do
ktorego właściwym jest docieranie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz